top of page
1_1.png

„Chciałabym, żeby społeczeństwo nie ignorowało naszej obecności i nie odgradzało się od nas”

Ołena ma 29 lat. Pochodzi z Zaporoża, a obecnie mieszka w Kijowie. Jest inspektorką nadzoru lotniczego w Państwowej Administracji Lotniczej Ukrainy, gdzie monitoruje pracę i zgodność z przepisami organizacji zajmujących się rozwojem oraz produkcją sprzętu lotniczego.

Pół dnia na ślub

 

Z przyszłym mężem poznali się przez wspólnego znajomego w sierpniu 2021 roku, w przeddzień Dnia Niepodległości Ukrainy. Od razu stało się jasne, że dużo ich łączy. Na przykład oboje woleli spędzać czas na świeżym powietrzu niż spotykać się w kawiarni. Od połowy września para była już właściwie nierozłączna.

 

— Nie mogę powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale wszystko wydarzyło się między nami bardzo szybko. Znaleźliśmy w sobie nawzajem bratnie dusze. 

 

W maju 2022 roku Władlen oświadczył się Ołenie, a na początku czerwca odbył się ślub. Na weselu parze młodej towarzyszyło tylko kilkoro najbliższych przyjaciół. Rodzice nie mogli przyjechać z Zaporoża, które było cały czas ostrzeliwane. Pan młody dostał na zawarcie małżeństwa pół dnia przepustki, po czym natychmiast wrócił na służbę.

 

„Człowieka, który zna się na wojskowości, nie da się zatrzymać”

 

Przed pełnowymiarową inwazją Władlen pracował w Państwowej Straży Granicznej. Gdy w 2019 roku skończył się jego trzyletni kontrakt, zaczął szukać zajęcia w cywilu. Dostał pracę jako inżynier w Centrum Zarządzania Ruchem w Kijowie, gdzie monitorował sygnalizację świetlną i odpowiadał na wezwania.

 

24 lutego był w pracy. Ponieważ Centrum Zarządzania Ruchem ma kamery w całym mieście, wszystko, co działo się tamtego dnia w stolicy, Władlen widział na ekranie monitora. Mimo że pierwszego dnia wojny para odczuwała zdezorientowanie, próbowała zachować rutynę: kolejny dzień Wład jak zwykle spędził w pracy. Jednak już 26 lutego powiedział Ołenie, że zamierza dołączyć do Wojsk Obrony Terytorialnej.


Kobieta wspomina, że chociaż od samego początku wspierała męża, prosiła go, by pozostał w Kijowie lub przynajmniej w obwodzie kijowskim. Bardzo bała się rozłąki, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nie będzie w stanie zatrzymać człowieka znającego się na wojskowości.

— Byłoby to dla niego psychicznie męczące. Zawsze pomagał wszystkim przyjaciołom. W tamtej sytuacji nie mógł po prostu stanąć z boku, zostać w domu. Bierność nie była cechą jego charakteru.

Mężczyzna służył w kijowskim oddziale Wojsk Obrony Terytorialnej do marca 2022 roku. Oprócz wykonywania przydzielonych mu obowiązków zorganizował strzelnicę, w której szkolił policjantów i innych wojskowych. Po rozwiązaniu jednostki natychmiast udał się do centrum rekrutacji. Przez prawie dwa tygodnie spotykał się jednak z odmową, ponieważ w Siłach Zbrojnych Ukrainy nie było już miejsca. Dopiero w drugiej połowie kwietnia Władlena przyjęto do Gwardii Narodowej, gdzie służył przez kilka kolejnych miesięcy.

 

W sierpniu 2022 roku Wład trafił na wschód Ukrainy. Ołena nie wie, gdzie dokładnie walczył. Ze względów bezpieczeństwa nie rozmawiali o tym przez telefon. Jednak para utrzymywała kontakt korespondencyjny przez pocztę w Kramatorsku w obwodzie donieckim. Ołena mogła wysyłać tam mężowi niezbędne rzeczy. Nie komunikowali się ze sobą zbyt często z powodu ciągłych misji bojowych, w których Władlen brał udział. Bywało, że kobieta nie miała z nim żadnego kontaktu przez 14 dni.

 

Władlen był dobrym snajperem. Jego dziadek był myśliwym, dlatego od dziecka miał on styczność ze strzelectwem, a doświadczenie w pracy z bronią zdobył podczas służby w straży granicznej. Od innych wojskowych, służących razem z Władem, Ołena dowiedziała się, że podczas ostatniej misji brał on udział w  szturmie. Gdy po wykonaniu zadania wrócił razem z trzema innymi żołnierzami na pozycję, mina trafiła prosto w ich okop. Zginęła cała czwórka. 


Stało się to 8 grudnia 2022 roku. Dzień wcześniej, 7 grudnia, para złożyła sobie życzenia z okazji szóstej miesięcznicy ślubu.

„Rozumiesz, że to już nigdy się nie wydarzy”


Tuż po stracie męża Ołena miała wrażenie, że życie się zatrzymało. Nie mogła uwierzyć w to, co się wydarzyło. Gdy pod koniec grudnia wyszła na zakupy i zobaczyła sezonowe dekoracje oraz ludzi przygotowujących się do świąt, ogarnął ją przemożny smutek. Postanowiła wtedy w ogóle nie wychodzić z mieszkania,  czego trzymała się aż do połowy stycznia. Zaopiekowali się nią rodzice.

— Wyjechałam z Kijowa. Przebywanie w pełnym wspomnień mieszkaniu, które wynajmowaliśmy wspólnie z Władem,  było niesamowicie trudne. Życie tam samej, bez męża, było nieznośne. U rodziców, w Zaporożu, miałam zupełnie zaburzony rytm: spałam w ciągu dnia, a w nocy po prostu płakałam…  Wystarczy się położyć, zamknąć oczy, żeby sobie przypomnieć, jak to było zasypiać obok męża. Rozumiesz wtedy, że to już nigdy się nie wydarzy.

 

Niezbędna okazała się profesjonalna pomoc psychologiczna. Stan Ołeny nieco się poprawił po tym, jak przypadkowo natknęła się ona w mediach społecznościowych na post Oksany Burkun i dołączyła facebookowej grupy „Jesteśmy razem”, której Oksana jest współzałożycielką. Dzięki tej wspólnocie Ołena poczuła, że nie jest sama, że emocje, których doświadcza, są normalne, a bliscy innych poległych żołnierzy przechodzą przez to samo. 

 

Ołena dodaje ze smutkiem, że gdy dołączyła do grupy w styczniu 2023 roku, liczyła ona około 300 kobiet. W sierpniu, osiem miesięcy później, było ich już 1500. Liczba ta stale rośnie i w październiku 2023 roku  wynosi ponad 2000.

 

Rady dla kobiet, które straciły mężów

 

Ołena uważa, że chociaż dobrze jest mieć psychologa i przyjaciół, o wiele większym wsparciem okazuje się kontakt z kobietami, które również straciły mężów i przechodzą przez to samo. Można się z nimi dzielić przeżyciami, razem płakać i to przynosi ulgę. Ołena radzi szukać osób, które są w podobnej sytuacji, nie zamykać się w sobie i mimo wszystko znajdować siłę do rozmowy z innymi kobietami przeżywającymi żałobę.

 

Po śmierci męża relacje Ołeny z przyjaciółmi, zamiast się pogłębić, osłabły. Kobieta ma przez to wrażenie, że jest na świecie zupełnie sama. Czuje, że inni odgradzają się od osób takich jak ona. 

 

— Przyjaciele i znajomi nie chcą zbyt długo słuchać o stracie. Najczęściej ograniczają się do udzielania bardzo nieodpowiednich rad, takich jak:  „Jesteś silna!”, „Dasz radę, trzymaj się!”. To tylko wpędza w stan, w którym tym bardziej chcesz być sama, tak aby nikt cię nie zaczepiał. Chcesz po prostu milczeć, nie pozwolić innym zadawać ci jeszcze większego bólu. Podczas gdy tak naprawdę potrzebujesz kogoś, kto będzie przy tobie, nic nie mówiąc, po prostu obok.

 

Kobieta przyznaje, że nie jest przyzwyczajona do zwracania się o pomoc i nie zawsze wie, jak ją przyjmować. Gdy na przykład organizowane są wydarzenia dla żon poległych żołnierzy, szczególnie te bezpłatne, pierwszą myślą jest zwykle: „Przecież mam ręce i nogi, pracuję, dlaczego więc mieliby coś dla mnie robić za darmo?”. Z czasem Ołena zrozumiała, że w ten sposób ludzie chcą wspierać żony poległych bohaterów i że jest to bardzo potrzebne – zarówno tym, do których pomoc jest kierowana, jak i tym, którzy ją organizują.

„Mam wczoraj i mam dziś”

O odległej przyszłości kobieta nawet nie myśli. Robi małe plany, maksymalnie na siedem najbliższych dni. Jest przekonana, że pozostają jej tylko wczoraj i dziś.

 

— Nikt nie wie, czy jutro się obudzimy, czy w nocy nie nadleci pocisk, jakiś Shahed lub jeszcze inny. Mam więc wczoraj i mam dziś. O jakiej przyszłości w ogóle mówimy?

 

Kobieta dzieli się powiedzeniem, które utkwiło jej głęboko w pamięci: ceną Twojej porannej kawy jest czyjeś nieprzeżyte życie.

 

— Budzę się rano i myślę, że mam ten dzień po to, by go nie zmarnować.  Ktoś oddał swoje życie, abyśmy my mogli kontynuować swoje. Jak można w takim razie nic nie robić? Musimy przynajmniej nie zmarnować swojego życia, swojego czasu. Co najmniej się starać: żyć, odczuwać, wychodzić do ludzi, przeżyć trochę radosnych chwil, krok po kroku.

 

W dniu wywiadu z Ołeną, 8 sierpnia 2023 roku, minęło dokładnie osiem miesięcy od śmierci Władlena. Zapytana, jak się dziś czuje, kobieta odpowiedziała tylko: „Nie umarłam”. Przyznała, że ten dzień był dla niej szczególnie trudny. W nocy nie mogła spać i obawiała się, że nie da rady pójść do pracy. Jednak zebrała się w sobie, aby nie poddać się zmęczeniu i złemu nastrojowi. Ołena postrzega każdy taki dzień jako swoje małe zwycięstwo. Nauczyła się, że w takich momentach powinna sobie dogadzać.

— Jeśli masz ochotę na kawę lub lody, po prostu zrób to dla siebie. W ten sposób zaczniesz cieszyć się małymi rzeczami.

Tekst, wywiad: Julia Ivanochko

Tłumaczenie z języka ukraińskiego: Julia Ivanochko

Redakcja: Alicja Straburzyńska 

Korekta: Anna Michałowicz 

bottom of page